Ku mojemu zdziwieniu po poznaniu historii założenia tego sklepu byłam zdziwiona że jest to firma Polska. A przecież to taki sklep że gdzie nie pójdziemy to go widzimy
Założycielem tego sklepu jest Igor Klaja,założył go 2007r.
Gł. siedziba jest w Krakowie
pobr.artyk.
Początki
Firma stanowiła połączenie pasji z pomysłem i wizją
zarobku. Z czasem w odzieży 4F pojawił się Adam Małysz, Justyna
Kowalczyk czy Kamil Stoch. O początkach i ciągłym rozwoju opowiada Igor
Klaja, założyciel spółki OTCF, w skład której wchodzą firmy 4F, FOB,
Outhorn i WildNature.
Jak to się stało, że zajął się Pan produkcją odzieży sportowej?
- Początki firmy to splot kilku okoliczności. Jednym z czynników była
prozaiczna potrzeba zapłacenia za studia i zarobienia pewnej sumy. Samo
prowadzenie działalności było nieco kwestią przypadku, ale stwierdziłem,
że skoro już mogę połączyć pasję, dobry pomysł i możliwość zarabiania,
to warto iść tym tropem.
Skąd decyzja o założeniu firmy? Nigdy nie myślał Pan o etacie?
- Mam WŁASNY BIZNES,
ale pracuję w wymiarze co najmniej takim, jak etat. Jeżeli chodzi o
organizację i zakres pracy, to nie ma tutaj większych różnic. Moja droga
życiowa ułożyła się w taki sposób, że mam własną firmę, więc nigdy nie
rozważałem pracy w korporacji jako atrakcyjnej alternatywy. Na etacie, w
pełnym tego słowa znaczeniu, pracowałem tylko raz. Miałem wtedy 18 lat i
była to praca w sklepie.
Zanim powstała marka 4F, firma kilkukrotnie zmieniała nazwę. Proszę powiedzieć jak to wyglądało i skąd te częste zmiany.
- Marka 4F funkcjonuje na rynku już 6 lat. Początkowo brand nazywał się
4FUN, ale wraz ze zmianą jego strategii i konceptu, zmodyfikowaliśmy
również nazwę – stąd 4F Sport Performance. Później skróciliśmy ją do 4F,
bo jest to krótka, zwięzła i dobra forma do komunikacji.
Czy to prawda, że pierwsze wyprodukowane ubrania (jeszcze pod marką Outhorn) sprzedawał Pan głównie hipermarketom?
- Outhorn to najstarsza z naszych marek, ma 15 lat. Początkowo pojawiała
się w sklepach sportowych, ale później sama marka i jej kanały
dystrybucji ewoluowały. Wiązało się to ze zmieniającym się otoczeniem
ekonomicznym i biznesowym. W hipermarketach pojawiła się 3-4 lata po
powstaniu, czyli ok. 2000 roku. Był to czas intensywnego rozwoju sklepów
wielkopowierzchniowych. Dla spółki współpraca z nimi była ważnym
czynnikiem rozwoju, zapewniła stabilnych partnerów i możliwość
poszerzania kolekcji z roku na rok.
W 2008 roku 4F rozpoczęła współpracę z Adamem Małyszem, wypuszczając
kolekcję sygnowaną jego nazwiskiem. Czy był to milowy krok w rozwoju
firmy?
- Milowych kroków w rozwoju firmy było wiele, natomiast współpraca ze
związkami sportowymi i znanymi oraz dobrze rokującymi sportowcami stała
się istotnym elementem budowania naszego wizerunku. Współpracę z Adamem
Małyszem czy Justyną Kowalczyk śmiało można nazwać etapem zwrotnym.
Również obecnie współpracujemy z wieloma znanymi oraz świetnie
rokującymi sportowcami. Warto tu wymienić chociażby Kamila Stocha, który
jest twarzą marki 4F czy Paulę Gorycką – brązową medalistkę Mistrzostw
Świata oraz Mistrzynię Polski w kolarstwie MTB. W zeszłym sezonie
dołączyła do nich narciarka Agnieszka Gąsienica–Daniel, która została
bohaterką kampanii reklamowej kolekcji jesień/zima. Ważna jest dla nas
również współpraca ze związkami sportowymi – Polskim Związkiem
Narciarskim, Polskim Związkiem Biathlonowym czy Polskim Związkiem
Łyżwiarstwa Szybkiego. Współpraca ze sportowcami i organizacjami
sportowymi pomogła nam zbudować wiarygodny wizerunek i była dla nas dużą
szansą. Zamierzamy rozwijać nasze działania w tym kierunku.
W 2009 roku firma 4F rozpoczęła współpracę z PKOl i została
Oficjalnym Partnerem Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej Vancouver 2010.
Co Pana zdaniem przekonało PKOL do produktów firmy 4F?
- Trudno mi odpowiadać w imieniu PKOl, natomiast mogę wymienić kilka
czynników, które na pewno są naszymi atutami. Przewagą jest duży zespół
projektowo–kupiecki, dzięki czemu jesteśmy w stanie przygotowywać
dedykowane kolekcje oraz reagować szybko, wręcz w czasie rzeczywistym,
na potrzeby sportowców. A one bywają specyficzne.
Do ilu krajów sprzedaje Pan obecnie odzież produkowaną przez 4F?
- Obecnie sprzedajemy odzież do 10 krajów.
Czy pamięta Pan czas kiedy na firmowym koncie pojawił się pierwszy milion zysku?
- Pierwszy milion zysku na firmowym rachunku pojawił się dawno temu. To
był ważny i symboliczny moment. Należy jednak zauważyć, że jeszcze kilka
lat temu OTCF było małą firmą, rentowność sprzedaży była wtedy na
wyjątkowo wysokim poziomie. Ostatnie lata upłynęły nam pod hasłem budowy
organizacji, jej struktur, więc część zysków była reinwestowana w tym
obszarze.
Proszę powiedzieć jak wygląda proces produkcji odzieży sportowej. Jak
powstaje projekt, kto się tym zajmuje, skąd materiały i gdzie szycie
ubrań?
- To, jak powstają nasze produkty, to ważny składnik know-how firmy.
Postaram się jednak przybliżyć ten proces, w ogólnym zarysie. Kolekcję
projektujemy z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, zajmuje się tym specjalny
zespół projektowy, który obecnie liczy ponad 70 osób. Przekładają one
pomysły na szkice, na podstawie których powstają prototypy. Na targach
specjalistycznych i u sprawdzonych dostawców szukamy najlepszych
jakościowo materiałów, obserwujemy również rozwiązania technologiczne,
które na bieżąco wprowadzamy do naszych produktów. Wspominana już pasja
do sportu prowadzi do tego, że często sami testujemy wzory ubrań do
nowych kolekcji, czasem w naprawdę ekstremalnych warunkach. Tutaj dużą
zasługę mają również sportowcy, z którymi współpracujemy. Oni przekazują
nam wiele cennych uwag, sugerują też kierunki poprawek.
Skąd firma posiada know-how na temat produkcji ubrań sportowych? Czy ma Pan wykształcenie w tej dziedzinie?
- Posiadam wykształcenie ekonomiczne. W Polsce nie ma praktycznie szkół,
które przygotowują do projektowania ubrań sportowych. Doświadczenie
zdobywałem samodzielnie, know-how tworzyliśmy poprzez wymianę wiedzy
pomiędzy współpracownikami oraz przez lata pracy w tym segmencie rynku.
Faktycznie, know-how jest jednym z najważniejszych aktywów naszej firmy.
Niezwykle pomocne w jego budowaniu było to, że zarówno ja, jaki i moi
współpracownicy, jesteśmy pasjonatami sportu.
Dziś 4F to przykład sukcesu, ale proszę powiedzieć czy w przeszłości
były sytuacje kryzysowe? Czy może Pan powiedzieć coś o gorszych chwilach
i trudnościach firmy?
- Boję się słowa sukces, ale myślę, że stwierdzenie, że wiele rzeczy nam
się udało, będzie uprawnione. Głęboko wierzę w to, że sukces jest
jeszcze przed nami. Do naszych działań podchodzimy z pokorą, widzimy
słabości na równi z tym, co nam się powiodło i jest naszą mocną stroną.
Sytuacji kryzysowych było sporo i występowały na różnych frontach, ale
na szczęście udawało nam się je zażegnać.
W internecie znalazłem informację, że firma zanotowała skok liczby
pracowników z 4. osób w 1996 roku, do ponad 290 zatrudnionych obecnie.
Czy zespół to najważniejsze aktywo firmy?
- Zdecydowanie bez zespołu – jego kreatywności, kultury pracy i
organizacji, nasza firma nie wyglądałaby tak samo i nie mogłaby rozwijać
się w takim tempie, jak dotychczas. Obecnie nasz zespół to niemal 600
osób, w ciągu ostatnich kilku lat faktycznie bardzo dynamicznie się
powiększył.
Czy może Pan wskazać bariery, które przeszkadzają w prowadzeniu biznesu w Polsce? Jakich regulacji by Pan oczekiwał?
- Z całą pewnością poważną barierą jest trudne i niezwykle skomplikowane
prawo podatkowe. Obecnie jest taki czas, że występują bardzo duże
trudności z dostępem do środków finansowych, zarówno inwestycyjnych, jak
i dłużnych. A moim zdaniem organiczny rozwój firmy, bez zastrzyku
gotówki, w którymś momencie przestaje być możliwy. W branży sportowej
dochodzi do tego brak fachowców, którzy są sprofilowani na tym
specyficznym fragmencie rynku. Dużym kosztem jest tutaj szkolenie kadr.
Czy kiedykolwiek żałował Pan decyzji o założeniu firmy?
Nigdy nie żałowałem decyzji o rozpoczęciu własnego biznesu, nie oznacza
to jednak wcale, że moja 18-letnia już historia prowadzenia biznesu jest
usiana samymi pozytywnymi chwilami. WŁASNA FIRMA to olbrzymia satysfakcja, ale również spore koszty. Na co dzień brakuje
czasu, trzeba konsekwentnie i precyzyjnie dążyć do celu, nie ma miejsca
na odstępstwa czy chwile na zwolnienie tempa. Natomiast istotne jest
to, aby mieć silne wsparcie w zespole zaufanych ludzi, z którymi się
współpracuje – mieć podobny system wartości, pasje oraz oparcie w życiu
prywatnym.
Co może Pan poradzić osobom, które dopiero myślą o własnym biznesie?
Wytrwałości i determinacji, od początku do końca. Bo na pewno momentów
kryzysowych, chwil gdy trzeba będzie podejmować trudne decyzje, będzie
na ich drodze sporo. Trzeba mieć jasny cel, chłodno i konkretnie ocenić
możliwości jego realizacji, uparcie do tego dążyć. Równocześnie nie
warto przywiązywać się do swoich pomysłów, ale obserwować to, jak
zmienia się świat, otoczenie konkurencyjne, klienci i cały czas
weryfikować swoją ofertę, by odpowiadać na bieżące potrzeby. Własny
biznes nie jest wcale prostszy od etatu, ale satysfakcja tworzenia
czegoś, realizowania swoich wizji jest naprawdę warta wysiłku.
Dziękuję za rozmowę.
Grzegorz Marynowicz
TYM SPOSOBEM MAMY PIĘKNIE POKAZANĄ HISTORIĘ NASZEGO SKLEPU
JEST TO CHYBA JEDEN Z NAJBARDZIEJ LUBIANYCH I POLECANYCH SKLEPÓW W POLSCE
KAŻDY Z NAS MA PRZYNAJMNIEJ JEDNĄ RZECZ Z TAMTĄ, CO NIE?
JA MAM SPORTOWĄ KURTENCJĘ
A WY?
PA V@NS